

Paproch w oku i żuk pod paprocią
Być może narażę się dozorcom i pracownikom ekip sprzątających, ale muszę napisać o najgłupszym wynalazku na świecie.
Chodzi o dmuchawy do liści.
Dmuchawy wzbijają w powietrze nie tylko liście, ale wszystko, co się na ziemi znajduje, łącznie z piaskiem, kurzem i resztkami odchodów. Nie jest to higieniczne urządzenie. Wydmuchany kurz i zanieczyszczenia mogą unosić się w powietrzu wiele godzin. Wciągamy je do płuc. Najwięcej ci, którzy dmuchają. Hałas w przypadku dmuchaw spalinowych może dochodzić do stu decybeli. To tyle samo, ile emituje motocykl bez tłumika. Tyle, że on pojedzie, a człowiek z dmuchawą przemieszcza się na piechotę, często pod oknami. Silnik emituje też ogromne ilości CO2.
Warto zadać sobie dwa pytania. Czy zwykłe grabie i miotła nie wystarczą? I czy zawsze trzeba zbierać liście? Fakt, liście zalegające na trawie odcinają dopływ tlenu i trawnik się dusi, ale rozkładając się użyźniają glebę. Liście chronią rośliny podczas zimy. No i są domem dla owadów, gryzoni i jeży. Ich obecność wzbogaca środowisko. Dmuchawa je niszczy.
Zebrane za pomocą grabi liście można przywieźć do PSZOK. Pamiętajcie jednak, aby przywieźć je tak, aby dało się je zważyć, np. w worku. Po zważeniu wsypujecie liście do kontenera, a worek zabieracie do domu.
Niektóre miasta zakazały używania dmuchaw. Czasami wystarczy jednak odkurzyć zdrowy rozsądek.